środa, 23 października 2013

Rozdział 7

Nie odpisałam nic na sms-a od Cesca. Nie chciałam z nim rozmawiać. Chociaż kusiło mnie, by dowiedzieć się o co mu chodziło. Dalej nie wiem kto namieszał i w czym. Może kiedyś się dowiem. 
Gdy wstałam rano, umyłam się, ubrałam i spakowałam kilka rzeczy do torby. Jechałam z ciocią na południe Hiszpanii kilka km dalej od Cartageny. Chciała zabrać mnie do jej drugiego mieszkania, które było usytuowane w ciszy i spokoju z dala od ulicznego gwaru. Blisko dobrego szpitala. 
Termin porodu zbliżał się wielkimi krokami. Zaczynałam się już bać. Będę sama. Cristian i Laia nie mogli do mnie dołączyć, a Geri, Geri też nie. Miał inne ważniejsze sprawy. Mama akurat leżała chora w łóżku. No nic, musiałam dać sobie rade sama. Jakoś będzie. Ważne by malutka była zdrowa.

Wieczorem już byłam z ciocią w Maladze. Piękne miasto. Rozpakowałam się w swoim nowym pokoju i wyszłam na balkon. Widok z okna był przepiękny. Od razu się w nim zakochałam. Usiadłam na leżaku i zamknęłam oczy. Musiałam się wyluzować. Za bardzo ostatnio się denerwowałam a lekarz kategorycznie mi tego zabronił. Ale za dużo ostatnio się działo. 
Poleżałam chwile i musiałam zadzwonić do Gerarda. Wzięłam telefon i zadzwoniłam:

- Geri? Cześć. Słuchaj Cesc napisał mi wczoraj, że on już wszystko wie, że nikogo nie miałam, że dziecko jest jego itd i że ktoś strasznie namieszał. Nie wiesz o co chodzi?
- Cześć Charlotte. Cesc Ci tak napisał? Nie, nie wiem o co chodzi. Ale nie słuchaj go. Może za dużo wypił i teraz pieprzy głupoty. Nie przejmuj się nim. Jak malutka?
- Bardzo dobrze. Kopie i rośnie. - roześmiałam się i porozmawiałam chwile jeszcze z nim i rozłączyłam się. Może i miał racje, że Cesc coś wypił i wymyślał głupoty. Bo niby kto mógł namieszać? Eh. To wszystko jest jakieś dziwne. Mam dość. Odłożyłam telefon i położyłam się znów na leżaku. Aż zasnęłam. 

                                                                - Cesc -

Spakowałem się szybko i pojechałam na lotnisko. Kupiłem bilet i wsiadłem w samolot. Dobrze, że czasami przydaje mi się to nazwisko. Samolotem będzie szybciej. Niestety musiałem sam tam dotrzeć, bo ani Tello ani Laia nie mieli jak ze mną lecieć. Wiedziałem tylko, że mam szukać Charlotte w Cartagenie, bo Pique nie chciał nic więcej powiedzieć. Dzwoniłem do niej chyba już ze sto razy, ale nie odbierała. Kurde, że też musiałem się tak wkopać w to bagno. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży między nami, bo nie darowałbym sobie tego gdybym stracił ją i dziecko.
Właśnie, dziecko. Przecież Charlotte nie długo rodzi. Nawet nie wiem czy to chłopczyk czy dziewczynka. W ogóle ani razu nie widziałem jej jak wygląda. Straciłem 9 msc. To sporo czasu. 

Nie całą godzinę zajął mi lot do Cartageny. Stanąłem przed lotniskiem i nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałam gdzie mam iść przecież nie wiem gdzie mieszka teraz. Zadzwoniłem do Tello-nic nie wiedział, Laia też nie. Kurde. Co mam zrobić? Dzwonie do Charlotte. Oczywiście nie odbierała. Ale zaraz chwila! Jej matka na pewno wie. Zadzwoniłem i ładnie poprosiłem o adres mieszkania Charlotte. Udało się. Wsiadłem do taxi i od razu pojechałem pod wskazany adres.
Zapukałem do drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy. Wyszła pani w fartuszku. 
- Dzień dobry. Jest Charlotte?
- Pani Charlotte nie ma. Wyjechała wraz ze swoją ciocią dziś rano.
Co?! Wyjechała? Znowu? Kurde. Ja to mam pecha. Ledwo ją znalazłem tzn myślałem, że ją znalazłem, ale jednak nie.
- Gdzie wyjechała?
- Nie wiem czy mogę panu powiedzieć. Nie znam pana. - kurde babo jak to nie znasz Fabregasa? Pomyślałem i prosiłem ją o adres chyba z pół godziny. Na szczęście ugięła sie i podała mu ulice i miejscowość do której pojechała. 

                                                             - Charlotte -

Eh, ale mnie zmogło spanie. Chwyciłam za telefon, bo chciałam zobaczyć która godzina, ale od razu rzuciło mi się w oczy ilość nieodebranych połączeń od Cesca. Jeju, czy on nie ma co robić tylko wydzwaniać do mnie? 
Westchnęłam cicho i wstałam z leżaka. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki i kakao. Nikogo więcej nie było w domu. Musiałam zostać sama w domu, ale mogłam chociaż odpocząć. Usiadłam i dobrze nie ugryzłam kanapki gdy zadzwonił ktoś dzwonkiem do drzwi. Kurcze kto to? Pomyślałam i wstałam. Podeszłam do drzwi i gdy go zobaczyłam myślałam, że zaczne rodzić.
- Cesc? Co tu robisz?
- No w końcu Cie znalazłem. Musimy poważnie pogadać.
- My nie mamy o czym, nie rozumiesz? Skończyło się. Nie ma nas i nie będzie. Zostawiłeś mnie i dziecko. - powiedziałam i zamknęłam drzwi. Jednak on nie odpuszczał. Dzwonił jak głupi. 
- Charlotte no. To Gerard wszystko wymyślił! On mi powiedział, że Ty masz gościa w Paryżu a Tobie powiedział, że wróciłem do Danielli a to nie prawda!
Co ? Gerard nas okłamał? Otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego.
- To Gerard? Kłamiesz. Nie mógłby tego zrobić. Przecież się zmienił. To mój brat. - powiedziałam prawie krzycząc a z moich oczu popłynęły łzy. Cesc nic nie powiedział tylko wszedł do środka i mocno mnie do siebie przytulił. Tak bardzo mi tego brakowało. Tęskniłam za nim, za jego dotykiem i ciepłem.
- Przepraszam Cie. Przepraszam, że go posłuchałem. Nie wiem czemu nie uwierzyłem Tobie. - powiedział a ja w ogóle nie odchodziłam od niego. Cały czas wtulałam się w jego ciało.
- A Daniella i wasz synek?
- Daniella nie jest w ciąży. I nie była. Okłamała mnie i Ciebie. Razem z Gerardem to uknuli. 
- Co? Przecież wysłała mi zdjęcie usg.
- Na pewno to nie było jej zdjęcie. 
Nie mogłam w to uwierzyć co mi mówił. Jak tak mogli? Gerard drugi raz mnie zranił. To nie jest mój brat.. On w ogóle mnie nie szanuje ani nie kocha. Znowu zamydlił mi oczy, by mnie skrzywdzić.

Weszliśmy z Cescem do mojego pokoju. Usiadłam w fotelu i próbowałam to wszystko pojąć i poukładać sobie w głowie. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Nie wiem czy mam wybaczyć Cescowi. 

3 komentarze:

  1. ''gdy go zobaczyłam myślałam, że zaczne rodzić.'' rozwaliło mnie!:D ale dobrze,że już wyjaśnili sobie wszystko! :* Pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Z niecierpliwością czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Ewi :D Ten tekst mnie również rozbroił :)
    No ja myślę, że wybaczy Cesiowi i będzie im dobrze razem :D
    A Gerarda bym normalnie rozszarpała -.-
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń