wtorek, 8 października 2013

Rozdział 3

Po ostatnim zajściu z Cescem nie miałam w ogóle ochoty na to by pokazywać się w klubie. Było mi wstyd. Nie wiedziałam dlaczego do tego doszło. Zresztą to nie była moja wina. To nie ja jego zaczęłam całować tylko on mnie. No ale ja odwzajemniłam jego pocałunki. Eh. Że akurat do tego musiało dojść. Pech w tym, że widział Nas Gerard. Niestety. Na pewno teraz pomyśli sobie, że chce zranić jego niszcząc przy tym jego przyjaciela i jego związek. Ale to nie prawda. Nie mszczę się na Gerardzie raniąc przy tym jego bliskich znajomych. To on tylko i wyłącznie musi dostać ode mnie a nie inni. 
Na drugi dzień musiałam pokazać się w klubie na praktykach. Tak bardzo nie chciałam tam iść. Miałam nadzieje, że nikt o niczym nie wie. Najchętniej to wcale bym tam nie szła, ale niestety nie mogłam sobie od tak nie przyjść bez powodu. 
Ubrałam na siebie spodnie i luźną koszulkę i zaczesałam szybko włosy w koka. Na nogi założyłam buty i biorąc torebkę wyszłam z mieszkania. Mamy już nie było, więc musiałam zamknąć mieszkanie i biec szybko na autobus. 
Gdy dotarłam na przystanek akurat podjechał autobus którym mogłam dotrzeć na Camp Nou. Założyłam słuchawki i włączyłam radio. Akurat leciała smutna piosenka która od razu napływała dziwne i smutne myśli. Całą drogę zastanawiałam się co mam powiedzieć jesli ktoś zapyta mnie o tą całą akcje z Fabregasem. Na pewno wszyscy pomyśleli by o mnie dziwne rzeczy. Pierwsze "romans" z Tello teraz z Fabregsem. Eh. Czasami żałuje, że się tu pojawiłam. Może nie powinnam w ogóle nawiązywać kontaktów z Gerardem. Może tak miało być po prostu, że on jest tym bogatym i szczęśliwym a ja szarą i biedną myszką, która ledwo wiąże koniec z końcem. Może powinien być moim bratem tylko w myślach. Może powinnam śledzić jego poczynania w tv, widząc jak dobrze gra, strzela bramki i ma szczęśliwą rodzinę. Chyba powinnam się wycofać. Może nie warto mścić się za to co się stało. Ale nadal nie mogę wybaczyć mu tego co wtedy zrobił w restauracji gdzie pracowałam. Tak strasznie mnie to zabolało. Jeśli nie chce mieć takiej siostry to trudno. Ale mógł coś innego wymyślić a nie hasło: Nie znam Pani. To życie jest takie beznadziejne. Inni są szczęśliwi a ja? Cały czas dostaje w kość. Jak nie rozwód rodziców, do tego brak możliwości rozwijania pasji no i wyparcie się przez własnego brata. 
W ogóle nie zauważyłam jak przegapiłam przystanek koło klubu. Musiałam iść kawałek drogi pieszo z dalszego przystanku. Gdy po kwadransie dotarłam pod klub w ogóle nie miałam chęci tam wchodzić. Miałam dziś kompletnego doła. Usiadłam na schodkach i podkuliłam nogi od brode opierając ją na kolanach. Znów w radiu leciała smutna piosenka , nie wiem co dziś z tym radiem. Po chwili nie mogłam się powstrzymać i z moich oczu popłynęły łzy. Byłam bezradna na to co się działo. Wszystko mnie przytłaczało. Byłam taka malutka w tym ogromnym świecie. Nie miałam dobrej znajomej. Nikt się ze mną nie zadawał ze względu na to, że nie miałam pieniędzy. Nie miałam z nim porozmawiać nawet. Cristianowi nie zawracałam głowy, miał swoje ważne sprawy. Ja musiałam sobie dać rade sama. Ale problem w tym, że nie wiedziałam jak. Nie wiedziałam co mam zrobić by było lepiej. By w końcu zaczęło mi się układać.
Siedziałam na schodkach i płakałam jak małe dziecko. Podobno poprzez płacz i łzy robi się lżej na sumieniu. Nie wiem czy to prawda. Jak na razie nie czułam ulgi. Byłam tylko nieźle rozmazana. 
Nagle zauważyłam, że szedł w moją stronę Gerard. Tak bardzo chciałam by podszedł do mnie, usiadł obok i mocno mnie przytulił jak prawdziwy brat. Był coraz bliżej. Szedł w moją stronę i patrzył na mnie. Na pewno strasznie wyglądałam. Może się nie przestraszy. 
Stanął przede mną. Ja patrzyłam na niego a on na mnie. Czekałam aż coś zrobi. I zrobił. Ominął mnie i wszedł do budynku.. Tak. Znów mnie olał. Teraz rozbeczałam się gorzej. Wstałam i pobiegłam prosto przed siebie. 
Po godz krążenia po mieście nawet nie wiedziałam gdzie się znajduje. Robiło się coraz ciemniej. Czułam, że się zgubiłam. Zaczęłam się bać. Wokoło kręciło się tylko kilka osób. Usiadłam na ławce i nie wiem na co liczyłam. Że akurat ktoś znajomy będzie przechodził i mnie stą zabierze? Nie możliwe. Dalej siedziałam i czekałam na cud. Wzięłam telefon i nie wiedziałam do kogo zadzwonić. Do mamy? Nie. Nie chciałam jej martwić. Ale nie miałam nikogo innego. Nie miałam znajomych. Zresztą kto by zostawił swoje sprawy i zaczął mnie szukać. Miałam jeszcze w telefonie numer do Gerarda i Cristiana. Tello nie było w mieście. Został mi tylko Gerard. Bałam się do niego zadzwonić. Ale nie miałam nic do stracenia. Wybrałam jego numer i dzwoniłam. Kilka razy próbowałam, ale on nie odbierał. I tak wiedziałam, że nie odbierze, więc nie wiem po co się fatygowałam i próbowałam dzwonić.
Wstałam z ławki i krążyłam tak po parku. Cały czas miałam wrażenie, że jestem w tym samym miejscu. To było straszne. Czułam jak ktoś za mną idzie. Przyśpieszyłam kroku a po chwili zaczęłam biec. Odwróciłam się po chwili do tyłu i ze łzami w oczach spojrzałam za siebie. Nikogo nie było. Moja wyobraźnia tak strasznie działała, że myślałam, że zaraz wykończe się psychicznie. Do tego było mi strasznie zimno. Telefon się wyładował i wyłączył. Zdążyłam tylko zobaczyć, że już zbliża się 23. Było strasznie późno. 
Nie wiem znalazłam się przy jezdni. Było trochę jaśniej. Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Szłam przed siebie po chodniku chociaż dalej nie wiedziałam gdzie jestem. Po chwili zatrzymał się obok mnie samochód. Nie no znów. Pomyślałam. Nie wiem czy dziś dotre do domu cała. I czy w ogóle dotre.
- Charlotte. - odrzekł jakiś facet. Znał moje imie, ale ja jego nie znałam. Znów przyśpieszyłam kroku i szłam dalej przed siebie ze łzami w oczach. Chciałam do domu. - Poczekaj. - znów odrzekł i złapał mnie za dłoń. Odwróciłam się gwałtownie a mój oddech był coraz szybszy i płytki. 
- O matko to Ty. Co tu robisz? O tej godzinie.
- To samo moge zapytać Ciebie. 
- Tak bardzo mi ulżyło, że to Ty. Przestraszyłeś mnie. - odpowiedziałam i od razu wtuliłam się w Cesca. Tak to był on. Znalazł mnie chociaż nie wiem jakim cudem. Teraz to jednak nie było ważne. Czułam się w końcu bezpieczna. Mocno wtuliłam się w jego ciało nie puszczając go w ogóle przez dobre kilka minut.
- Chodź odwioze Cie. Bo zimno strasznie i ciemno. 
Wsiedliśmy do jego samochodu. Odwiózł mnie pod blok. Teraz musiałam mu powiedzieć gdzie mieszkam. Nie chciałam iść znów sama pomiędzy blokami. Odprowadził mnie także pod same drzwi. Zaprosiłam go do środka. Mamy akurat nie było. Miała 3 zmianę, więc była w pracy.
- Poczekaj tu na mnie. Muszę się wykąpać i przebrać. 
- Poczekam. - uśmiechnął się i usiadł na łóżku rozglądając się po moim pokoju. Ja wzięłam ciuchy na przebranie i udałam się do łazienki. Szybko się wykąpałam. Ubrałam i przyszłam do niego.
- Dziękuje, że mnie tam zmalałeś. Zgubiłam się, nie wiedziałam gdzie jestem. 
Pokręciłam głową i westchnęłam, a Cesc wstał i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno swoimi ramionami. Czułam się znów taka bezpieczna. Nie wiem znowu kiedy i jak to się stało, ale znów zaczął mnie całować. Moje dłonie powędrowały na jego policzki a jego pod moją bluzkę. Nasze pocałunki przeradzały się z chwilą z czułych w coraz namiętne. Szybko pozbył się mojej koszulki a ja pozbyłam się jego. Po chwili wylądowaliśmy w łóżku. Spędzając ze sobą cudowną noc. 

Gdy obudziłam się rano od razu zerknęłam na Fabregasa. Leżał obok mnie i tak smacznie spał, że nie miałam sumienia by go obudzić. Ta noc była na prawdę cudowna. Wspaniale się z nim czułam. Na samą myśl w moim brzuchu pojawiły się motylki i uśmiech na twarzy. Ale chwila! On jest z Daniellą. Matko co my zrobiliśmy.. Teraz na pewno nie może się nikt o tym dowiedzieć. 
- Dzień dobry śliczna. - szepnął cicho Cesc i musnął mój policzek. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam mu.
- Dzień dobry. Cesc nie wiem jak to się stało, ale teraz nikt sie nie może o tym dowiedzieć. Ja wiem, że to dla Ciebie to tylko jedna głupia noc i zaraz wrócisz do Danielli, ale na prade nikt nie może się domyślać nawet co tu się stało a w szczególności Gerard.
- To nie była dla mnie zwykła noc i przygoda. Mówiłem Ci, że ostatnio pokłóciłem się z Daniellą. Nie wiem czy chce z nią być. A teraz przepraszam Cie, ale obowiązki klubowe wzywając. Zostań dziś w domu najlepiej. Powiem, że jestes chora. - musnął moje usta i wstał z łóżka, ubrał się i zniknął. 
Westchnęłam głęboko i nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało. 

Nie pojawiałam się w klubie przez tydzień. Dostałam małe wolne na szczęście z powodu rzekomej choroby. Tak bardzo tęskniłam za Cescem. Pojawił się u mnie tylko raz. A Gerard? Nie był u mnie ani nie dzwonił. Dalej się mną nie interesował. 

Po pewnym czasie wszystko zaczeło się układać. Cesc rozstał się z Daniellą i teraz był ze mną. W prasie huczało od plotek, ale mnie to nie interesowało. Zakochałam się w Fabregasie a on kochał mnie. Widziałam to i czułam. Nie obchodziło mnie co myślą inni. Gerard zaczął się do mnie odzywać. Dziwne to troche. Podejrzane, ale może się zmienił. Przemyślał sobie swoje zachowanie i postanowił się zmienić.

Pewnego dnia dostałam informacje, że wyjeżdżamy z roku do Paryża na małe praktyki na kilka dni. Nie miałam niestety żadnego kontaktu z Cescem. Nie wiem co się działo. Nie miałam jak mu przekazać, że jade. Napisałam jednak do Gerarda. 
/ Cześć. Gerard mam do Ciebie prośbę. Przekaż Cescowi, że wyjeżdżam do Paryża na kilka dni na małe praktyki z roku. I powiedz mu by odezwał się do mnie, bo martwie się o niego. /
Wysłałam wiadomość i szybko się spakowałam. Po godz byłam już w samolocie i leciałam do Paryża. 

                                                                   - Paryż -

Gdy wylądowaliśmy od razu zachwyciłam się tym pięknym miastem. Zawsze chciałam tu dotrzeć. Ale mimo wszystko nadal martwiłam się tym, że Cesc się do mnie nie odzywa. Dzowniłam do niego. Pisałam a on nic. Może nie może rozmawiac czy coś ale tyle czasu? Eh. Musiałam się skupić jednak na praktykach by potem dostać dobrą ocenę z zaliczenia. 

                                                                  - Gerard -

- Siema Cesc. Mam dla Ciebie wiadomość.
- No cześć co jest? Tak w ogóle nie wiesz co się dzieje z Charlotte ?
- A właśnie ja w jej sprawie. Pisała do mnie, że jedzie do Paryża. I że nie wie kiedy wróci. 
- Do Paryża? Po co? Nic mi nie pisała.
- To Ty nie wiesz?
- O Czym?
- Ma tam chłopaka. Powiedziała mi nie dawno. Stwierdziła, że to wszystko z Tobą już wygasło. Że to było chwilowe zauroczenie. Jednym słowem chyba się zabawiła. Mówiłem Ci. Ona taka jest. Nie wiem jak może być moją siostrą. Ciągle kłamie. Nieudacznik z niej niezły i kłamczucha. 
- Co?! Jak to?! Chłopaka ma w Paryżu?! Niemożliwe! Głupoty gadasz. Po co by to robiła?
- Nie wiem może po prostu chce się na mnie zemścić wykorzystując do tego Ciebie. Przepraszam Cię stary, ale daj sobie z nią spokój. Nie warto się dla niej poświęcać.
- Kurwa! Jak tak mogła!

                                                                     - Cesc -

Nie wierze, że to zrobiła. Jak tak mogła?! Ja się dla niej poświęciłem. Zostawiłem Danielle. Dla niej. Kariere też poświęciłem. Tyle plotek o Nas było. Co chwile o Nas pisali i teraz znów będą! Zabawiła się mną. Nie no na pewno jej tego nie daruje!

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za dupek! nie wierzę,że tak określiłam Gerarda o.o No,ale jak on tak może?! niszczy szczęście siostry i przyjaciela! Denerwuje mnie!
    Pisz szybko,bo jestem ciekawa jak to dalej się potoczy :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze, dwie cudowne piosenki, które uwielbiam! *...*
    Po drugie, szkoda mi dziewczyny, bo jest taka samotna i w ogóle..
    Bardzo nie podoba mi obraz Pique na tym blogu :( No i teraz zachował sie jak totalny cham i prostak! A Cesc tak z marszu mu uwierzył.. Eh..
    Czytam kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za... nie no nie dokończę. Nie będę się denerwować..
    Ehhh biedna dziewczyna :((

    OdpowiedzUsuń