czwartek, 10 października 2013

Rozdział 4

Te kilka dni, które spędziłam w Paryżu nie należały do udanych. Cesc się do mnie w ogóle nie odzywał. Nie wiem co się z nim stało. Wkurzyło mnie to, że nie odbiera ode mnie telefonów. Przestałam, więc wydzwaniać do niego. Zresztą na nic nie miałam ochoty. Tak strasznie źle się czułam od kilku dni, że chciałam tylko wrócić do domu i położyć się spać. 
Ostatni dzień dłużył się strasznie. Po ostatnich zajęciach wróciliśmy do hotelu i zaczęliśmy się pakować. Nagle pakowanie przerwał dźwięk mojego telefonu. Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwoni Gerard. Coś na pewno musiało się stać.
- Tak, słucham? Coś się stało?
- Cześć siostrzyczko. Chciałem zapytać kiedy wracasz?
- Właśnie się pakuje. A dlaczego się tym interesujesz?
- A mam dla Ciebie złą wiadomość, ale nie chciałbym Cię denerwować przed wyjazdem. W takim razie opowiem Ci jak wrócisz.
- Ale co się stało? Gerard. Powiedz mi teraz.
- Do zobaczenia w Barcelonie.
Odpowiedział i rozłączył się. Teraz na pewno nie będę spokojna. Dokończyłam pakowanie i pod wieczór pojechaliśmy na lotnisko skąd wylecieliśmy samolotem do Barcelony.
Podróż była straszna. Tak bardzo się denerwowałam. Do tego moje złe samopoczucie w ogóle nie chciało mnie opuścić. Nie wiedziałam co się działo. Tylko jedna myśl przychodziła mi do głowy. Ale to nie mogła być prawda! Kurcze.

Po godzinie wylądowaliśmy na lotnisku w Barcelonie. Taksówką pojechałam do mieszkania gdzie po drodze zahaczyłam o jedno miejsce. Wróciłam do domu i od razu co zrobiłam to poszłam do łazienki wykonać test. Nie wiedziałam dlaczego to robie, ale miałam złe przeczucia. 
Po kilku min gdy wyczekiwałam na wynik testu w moich oczach pojawiły się łzy. Nie to nie możliwe! Pomyślałam i opadłam plecami na łóżku płacząc jak mała dziewczynka. 
Powiem szczerze. Wpadliśmy z Cescem. I co teraz? On się do mnie nie odzywa nawet, jak mam mu powiedzieć, że jestem w ciąży? Kurde, akurat teraz taki pech. 
Leżąc na łóżku cały czas rozmyślałam nad tekstem , który najlepiej i delikatnie dotarł by do Cesca. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do mojej cioci, która była ginekologiem. Na szczęście udało mi się z nią umówić już na wieczór. Chciałam mieć pewność, że to prawda z tą ciążą żeby nie denerwować niepotrzebnie Cesca. 
Weszłam do łazienki i rozebrałam się. Stanęłam przed lustrem i przejechałam dłońmi po swoim płaskim brzuchu. Hm fajnie było by mieć taką malutką kruszynkę i to jeszcze z Fabregasem. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do wanny do której wcześniej nalałam wody. Wykąpałam się, wytarłam i ubrałam. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Gdy szłam do gabinetu kilka razy jeszcze próbowałam się dodzwonić do Cesca, ale nadal nie odbierał. Eh.

Po kwadransie dotarłam na miejsce. Ściągnęłam płaszcz a do środka od razu zaprosiła mnie ciocia. Przywitałam się z nią i usiadłam na krześle.
- Co się dzieje Monic? Czy tylko tak chciałaś się zbadać?
- Nie ciociu, to nie zwykła wizyta. Podejrzewam, że jestem w ciąży i chciałabym się upewnić.
- W ciąży? Z Cescem?
- No a z kim innym? Ciociu.
- Przepraszam Cię. To takie zwykłe pytanie. Dobrze połóż się i zaraz się dowiemy.
Uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam na łóżku podciągając bluzkę do góry. Bałam się. Bałam się, że zostane z tym wszystkim sama jeśli okaże się, że na prawdę jestem w ciąży.
Zamknęłam oczy gdy poczułam na skórze zimny żel. Po chwili otworzyłam je i spojrzałam na ekran monitora. Nic tam nie wiedziałam. Czarne plamki. Wszędzie ciemno.
- I co widzisz coś ciociu?
- Poczekaj chwilkę.
Byłam strasznie niecierpliwa. Chciałam się już dowiedzieć czy jestem w ciąży czy nie.
- Gratulacje Moniś. To drugi tydzień dopiero. 
- Jestem w ciąży? Na prawde? - zapytałam zszokowana kilka razy, bo nie mogłam w to uwierzyć. Miałam cichą nadzieje, że jednak to nie będzie prawda a jednak. No nic. Na pewno pokocham tego maluszka całym sercem. 

Wróciłam do domu i cały czas przyglądałam się zdjęciom z badań USG. Zeskanowałam je i postanowiłam wysłać je na poczte Cesca. 

/ Kochanie! Wróciłam już. Nie wiem czemu się do mnie nie odzywasz ale mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość. Popatrz to nasze malutkie dziecko . Cieszysz się? Bo ja bardzo. Kocham Cię. / 

Wysłałam i czekałam na wiadomość od niego ale nadal mi nie odpisywał. Nie wiedziałam co się działo. Jutro muszę się z nim spotkać.
Zmęczona, przebrałam się i położyłam spać.

                                                                    - Cesc -

Cały czas rozmyślałem nad tym co powiedział mi Gerard. Monica ciągle dzowniła, ale udawała, że nic nie wie pewnie. Że ja wiem. Leżałem i oglądałem mecz gdy wziąłem laptopa i wszedłem na poczte.
Mail od Monic? Dziwne. Otworzyłem i nie mogłem uwierzyć w to co napisała. Szczęka mi opadła. Ja to? W ciąży? Ze mną? Niemożliwe. To na pewno nie moje dziecko.
Wzięłam telefon i napisałem do niej:
- Musimy się spotkać. Jutro. O 17 w parku tam gdzie zawsze.
Wysłałem i wyłączyłem telefon. Nie chciałem z nią rozmawiać. A na pewno będzie pisać i dzwonić. Kurde! Jeszcze to dziecko. 

                                                                  - Monica -

Odczytałam jego wiadomość i nie mogłam uwierzyć, że nawet nie napisał, że się cieszy. Wiedziałam. Wiedziałam, że zostane z tym sama. Do moich oczu napłynęły kolejne łzy smutku i bezradności. 
- Cześć siostra. 
Zerknęłam na drzwi w których pojawił się Gerard.
- Gerard? Co Ty tu robisz? 
- Wpadłem do Ciebie. Chciałem Ci coś powiedzieć. A do tego coś mnie ruszyło by spotkać się z mamą. 
- Właśnie miałeś mi coś powiedzieć. O co chodzi?
- Chodzi o Cesca. No bo ten, on wrócił do Danielli. Nie wiem czy wiesz, ale podobno już się pogodzili i są razem i planują ślub.
- Co?! Jak to?! Ślub? Przecież jest ze mną. Jej już nie kocha! Mówił mi to! Przysięgał, że nic już ich nie łączy. - zacisnęłam mocno powieki i schowałam twarz w poduszkę płacząc głośno.
- Monic, wiesz jaki jest Cesc. Zresztą nie pasujecie do siebie. 
- Wyjdź, zostaw mnie. Prosze. - powiedziałam głośno nie podnosząc się w ogóle. Gerard wyszedł a ja leżałam tak kilka godzin. To było straszne. No tak. Dlatego teraz nie chce tego dziecka, bo po co mu dziecko. Teraz będzie mu przeszkadzać i tej starej małpie! Ale mu nakopie.

Wstałam i ubrałam się. Poprawiłam makijaż i wyszłam z domu. Dotarłam do parku chwile przed 17 gdzie czekał już na mnie Cesc.
Podeszłam do niego i od razu wymierzyłam w jego policzek i uderzyłam go mocno.
- Ty dupku! Dalej się z tą starą trąbą zabawiasz! A mnie i dziecko najlepiej odstawić jak rzecz, prawda?!
- Co? Co Ty za głupoty gadasz dziewczyno! Nie jestem z Daniellą. A co do dziecka to ono na pewno nie jest moje skoro zabawiasz się w Paryżu z jakimś kolesiem! Zdradziłaś mnie! I na pewno to dziecko nie jest moje tylko tego gościa. Chcesz tylko kase ode mnie wyciągnąć na dziecko a ja na pewno się nie nabiore. Nawet sobie nie marz o mojej kasie!
W ogóle nie mogłam uwierzyć w te słowa, które usłyszałam. Oczywiście wybuchnęłam płaczem i usiadłam. Od razu zrobiło mi się słabo a mój oddech był coraz szybszy i płytki. 
- Daruj sobie scenki. I tak sie nie nabiore. Cześć.
Jego suche "cześć" zakończyło "rozmowe" a raczej kłótnie i odszedł. To było straszne. Ze łzami w oczach wróciłam do mieszkania. Zakopałam się od razu pod kołdre i tak spędziłam resztę dnia.

5 komentarzy:

  1. Wow... Oby wszystko się szybko wyjaśniło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gerard, nakopie Ci!
    Tak namieszał, że ciężko bedzie z tego wybrnąć.. Mam nadzieje, że mimo wszystko ich miłość okaże sie silniejsza niż matactwa Pique..
    I niech ona sie tak nie stresuje, bo straci maleństwo! :(
    Pisz szybko kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. masakra o.O aż nie wiem co napisać.. To się porobiło. I po co ten Pique tak kręci ? -,- bez sensu.

    OdpowiedzUsuń