poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 9

Czas płynął jak woda w rzece. Od zamieszkania w Barcelonie z Cesc'em i Lilką minęło 4 miesiące. Lila była oczkiem w głowie tatusia. Jakby mógł zabierałby ją na wszystkie mecze jak i na treningi. 


Lilka z dnia na dzień była coraz piękniejsza. Dawała już w kość od dawna, ale przynajmniej w domu nie było cicho. 
Zrobiłam kolacje i nałożyłam sobie i Cesc'owi na talerz a Lilce zrobiłam mleko. 
- Kolacja kochani. - krzyknęłam z kuchni i usiadłam przy stole czekając na nich. Po chwili do kuchni wszedł Cesc oczywiście trzymając malutką na rękach. Za każdym razem gdy ich widziałam rozpływałam się na ich widok. Wyglądali uroczo. Cesc usiadł z małą i karmił ją między czasie jedząc swoją kolację. 
- Co robimy dziś wieczorem ? - zapytałam z uśmiechem na ustach. 
- Zobaczysz. - odpowiedział cicho Cesc i uśmiechnął się cwaniacko. Roześmiałam się cicho pod nosem i skończyłam po chwili jeść. Zebrałam wszystko ze stołu i wzięłam od Cesc'a Lilkę, która już była śpiąca i tarła oczka swoimi piąstkami.
- Chodź kochanie, pora spania. - uśmiechnęłam się i od razu przytuliłam ją do siebie i ucałowałam jej rączke. Wyszłam z kuchni poszłam powoli na góre do pokoju malutkiej. Położyłam ją na przewijaku i przebrałam w piżamki i wziełam na ręce. Pochodziłam z nią chwilę po pokoju kołysząc ją delikatnie na rękach. Od razu zasnęła. Ucałowałam jej czółko i położyłam do łóżeczka.


Mój mały słodziak. Wygląda słodko, ale jak śpi jest jeszcze słodsza. Przykryłam jej ciałko kołdrą i wyszłam po cichu z jej pokoju. Udałam się do sypialni i spojrzałam na Cesc'a, który już przebrany leżał pod kołdrą i oglądał mecz. 
- No tak. To dlatego Pan się tak spieszył z tym bym położyła Lilkę. Nie ładnie. - pokręciłam głową i uśmiechnęłam. Nie miałam nic do tego, że w domu także jest obecna piłka nożna chociaż czasami chciałabym, aby chociaż na chwile zniknęła. 
- Oj kochanie. Już się kończy mecz. Zaraz się Tobą zajmę. - poruszał swoimi brwiami i od razu przeszedł mi mini foch. Wiedział jak mnie podejść, by długo sie na niego nie obrażać. 
Przebrałam się zakładając na siebie bieliznę i luźną koszulkę. Weszłam pod kołdre i spojrzałam na czas meczu. Nie kłamał, za 5 min kończył się mecz. Wytrzymam. Mam nadzieje, że nie zasne. Wtedy to ja jutro musiałabym jakoś podejść jego za to, że zasnęłam. Odwróciłam się na bok i leżałam tak tyłem do niego. Ciągnęło mi się to 5 minut strasznie. Moje oczy zamykały się coraz bardziej. Jednak ktoś nie pozwolił mi zasnąć. Poczułam zimną dłoń na moim udzie, która wędrowała coraz wyżej aż znalazła się pod moją koszulką na moim brzuchu. Na szyi poczułam delikatny pocałunek po którym od razu odpłynęłam. Uwielbiałam jego pocałunki, dotyk tą czułość którą mi okazywał zawsze i wszędzie. Odwrócił mnie na plecy i nachylił się nade mną. Szybko ściągnął ze mnie koszulkę, którą rzucił prosto w kwiatek. Przewrócił się i wszystko wysypało się na podłoge.
- Cesc.. - szepnęłam i pokręciłam głową.
- Cii, jakieś skutki rozrabiania w nocy muszą być. - pocałował namiętnie moje usta i przegryzł delikatnie moją dolną wargę swoimi zębami.
Tak znów mnie podszedł i 5 sekundowy foch zniknął. Kurcze, musze przestać tak ulegać. Nie wiem kiedy nawet moje ciało było całkowicie nagie. Nie zastanawiałam się czy reszta kwiatów nie jest ozdobiona w moją bieliznę. Tak samo ja nie zostałam mu dłużna. Szybko pozbyłam się jego ciuchów chociaż nie miał ich dużo na sobie. I dobrze. Szkoda czasu.
Jego dłonie powędrowały w góre po moim udach a moje dłonie zacisnęłam na jego karku. Całował moją szyję, dekolt, piersi i schodził coraz niżej czując jak z każdą chwilą jestem bardziej podniecona pragnąc go jeszcze bardziej i bardziej.. 

Opadłam na łóżko a obok mnie zaraz Cesc. Była już prawie 1 w nocy, ale warto było. Byłam tak bardzo zmęczona i wykończona, że od razu zasnęłam gdy zamknęłam oczy. 

                                                                     - Cesc -

Uwielbiam takie noce. Ale chyba dziś ją nieźle wymęczyłam, bo padła. Roześmiałem się cicho i przykryłem jej ciało i przysunąłem bliżej do siebie. Ucałowałem jej czoło i wtuliłem jej gorące ciało w swoje. Zamknąłem oczy i również zasnąłem od razu. 
Nad ranem obudziłem się pierwszy. I dobrze. Chciałem zrobić jej niespodzianke. Wyrwałem się z jej uścisku powoli by sie nie obudziła i założyłem na siebie bokserki i koszulkę. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni zahaczając po drodze o pokój Lilki. Musiałem zobaczyć czy śpi.
Zrobiłem tosty i kakao dla niej i dla siebie i zabrałem się z tym wszystkim na góre do pokoju. Położyłem tace na łóżku i musnąłem delikatnie jej słodkie usta i czekałem aż się obudzi. Po chwili otworzyła oczy i przeciągnęła się.
- Dzień dobry księżniczko. - szepnąłem i uśmiechnąłem się od razu. - Śniadanie gotowe.
- O dzień dobry kochanie. Śniadanko? A co dobrego dziś zrobiłeś? - zapytała i usiadł na łóżku zakrywając swoje nagie ciało.
- Tosty i kakao. Tak jak Pani lubi. - usiadłem wygodniej na łóżku i zaczęliśmy jeść śniadanie. 

Po kwadransie zjedliśmy śniadanie i położyłem się obok niej na chwile.
- Dziś wieczorem ubierz się ładnie i Lilkę też i wychodzimy. 
- Dziś? A gdzie?
- Zobaczysz wieczorem. A teraz uciekam na trening. - pocałowałem ją i zabrałem tace ze sobą. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni. Zostawiłem wszystko w zlewie i ubrałem dresy klubowe w salonie. Zabrałem torbe na trening i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta i pojechałem na trening.

                                                                - Charlotte -

Ciekawe jaką niespodzianke ma dla nas tata. Powiedziałam cicho do Lilki i wyciągnęłam ją z łóżeczka. Przebrałam ją w czyste ciuszki, przewinęłam i zeszłam na dół, by ją nakarmić. 
Gdy zjadła pobawiłam się z nią w salonie i poszłam na góre ubrać ją ładnie. Zaraz miał wrócić Cesc, więc chociaż Lilka powinna być już ubrana. Założyłam małej sukieneczkę i na to cienki sweterek. Położyłam ją w łóżeczku i szybko poszłam założyć coś na siebie. Weszłam do garderoby i oczywiście nie miałam się w co ubrać. Jednak znalazłam po chwili jakąś czarną sukienkę. Ubrałam ją, pomalowałam się i zaczesałam włosy. Byłam już gotowa a Cesc'a nadal nie było. Po chwili ktoś wszedł do pokoju.
- Pani Pique? Pan Fabregas kazał panią i córkę zabrać w pewne miejsce. Możemy jechać?
Ale o co chodzi? Przecież sam miał wpaść po nas. Trochę się pogubiłam w tym, ale założyłam coś na siebie a potem Lilkę włożyłam do fotelika. Zabrałam torbę z jej rzeczami i zeszliśmy na dół. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy.

Po kwadransie podjechaliśmy pod pewną restauracje. Kierowca pomógł mi wysiąść z Lilką i weszłam razem z nią do środka. Uśmiechnęłam się na widok Gerarda i Shak, Tello i Loreny oraz Alexisa z Laią. Zrobiło mi się na prawde miło, ale nie wiedziałam o co chodzi. Pewnie Cesc wymyślił sobie kolacje we wspólnym gronie. Ale co robiła tu moja mama i tato.. Tak tato. Pojawił się. Trochę mnie zamurowało na jego widok. Dawno nie widziałam mamy, taty i Gerarda razem. Podeszłam do Cesc'a z małą i spojrzałam na niego.
- Co tu się dzieje ?
- Spokojnie. Zaraz się dowiesz kochanie. Daj Lilkę.
- wziął małą i podał ją Shak. Dziwnie się poczułam gdy mała wylądowała w jej rękach. Jednak zaraz poczułam się jeszcze gorzej. Cesc chyba oszalał. Uklęknął przede mną i wyciągnął małe czerwone pudełeczko. Patrzyłam na niego jak głupia a moje oczy wyglądały jak orzechy.
- Charlotte. Bardzo dobrze wiesz jak bardzo Cie kocham. Tak samo jak i nasza córeczkę. Dlatego chciałbym spędzić z Wami życie. Tylko i wyłącznie z Wami. Nie potrzebuje nikogo więcej do szczęścia. Dlatego też pytam teraz, wyjdziesz za mnie? 

W ogóle nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Stałam i patrzyłam na niego jak wryta. Jednak po chwili się ocknęłam. Zobaczyłam w jego oczach lekki strach. Chyba myślał, że wyjdzie na głupka i się nie zgodze.
Uśmiechnęłam się do niego i objęłam dłońmi jego policzki. Musnęłam jego usta i odpowiedziałam:
- Wyjdę za Ciebie. Bardzo chętnie. - roześmiałam się i wtuliłam w jego ciało a on przytulił mnie z całych sił. Założył na mój palec piękny pierścionek. Był taki sam jak wtedy gdy oglądaliśmy razem pierścionki. Wtedy już myślałam, że to zrobi, ale musiałam poczekać na to aż ponad 4 msc. Ale warto było.
- Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i pocałowałam jeszcze raz jego usta a wszyscy wokoło zaczęli bić nam brawo. Cieszyłam się, że przyszli. Przynajmniej miałam świadków. Wszyscy zaczeli nam gratulować. Wzięłam Lilkę od Shak i ucałował jej czoło a potem to samo zrobił Cesc. Potem zjedliśmy wspólnie kolację, chwilę posiedzieliśmy, wypiliśmy szampana i tak minął nam wszystkim ten miły wieczór, który na pewno zapamiętam do końca życia.
A między nami zaczęła panować zgoda i wszystko zaczęło się układać. W końcu powoli zaczynamy wyglądać jak prawdziwa rodzina. 


Chociaż nikt by nie pomyślał, że może nam się coś jeszcze złego przydarzyć..


_______________________________________________
W końcu o 00:50 skończyłam moje nocne wypociny. Uf. Udało się. Mam nadzieje, że spodoba Wam się rozdział. Miłego czytania i dobranoc ;*

3 komentarze:

  1. Ale co złego? Ej, nie psuj tej sielanki :( Jest tak słodkoo *..*
    Pisz szybko kolejny i dużo weny życze ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział. Nie psuj tego. Cudownie jeest :* Czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak słodko i pięknie *-* Nie psuj tego no!
    Weny. :*
    Ps. obecnie na palcu mam taki sam pierścionek xD

    OdpowiedzUsuń